7 cze 2015

ROZDZIAŁ 4

 Przy stole zostały wolne dwa miejsca. Usiadłam naprzeciw Aloisa, a obok mnie usiadła Sile.
- Skoro już wszyscy są, możemy zacząć jeść. Smacznego! - powiedziała mama Silence.
Na talerzu były ziemniaki, warzywna sałatka oraz kurczak.
By przerwać ciszę, która nas ogarnęła, zapytałam się kuzynów:
- Dlaczego przyjechaliście do miasta?
Obaj spojrzeli na mnie zdziwieni, nie spodziewali się takiego pytania. Lucas poprawił się na krześle i odchrząknął.
- Musimy załatwić parę spraw.
- Jesteście tutaj mile widziani. Możecie zostać tu tyle, ile chcecie – wtrąciła się pani Sherwood.
- Dziękujemy – odpowiedzieli w tym samym momencie.
- Pani dom bardzo się zmienił, jest tutaj bardzo przytulnie – Alois zwrócił się do mamy Sile.
- Dziękuję, ale to nie tylko moja zasługa. - Odwróciła się w stronę Silence. - Pomagała mi urządzać wiele pomieszczeń, ma wspaniały gust.
Zauważyłam w oczach mojej przyjaciółki coś w rodzaju szczęścia. Uścisnęłam pod stołem jej dłoń. Ta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, a ja niesłyszalnie poruszyłam wargami:
- Mówiłam, że będzie dobrze. - Skinęła mi głową i odwzajemniła uścisk.
Spojrzałam na Aloisa, któremu na twarzy błąkał się uśmieszek. Nic się nie zmienił. Może tylko trochę wyprzystojniał.
Minęło tyle lat, nie myślałam, że kiedykolwiek jeszcze się z nimi spotkam. A jednak, takie rzeczy się zdarzają. Gdybym spotkała ich na ulicy, nie poznałabym ich. Gdy byli mali zawsze mieli łobuzerski wyraz twarzy. Teraz wyglądają na bardziej poważnych, no, może tylko troszeczkę jeszcze widać tych łobuzów. Zaśmiałam się w myślach.
Może dobrze, że przyjechali. Razem z Sile powinnyśmy odświeżyć o nich pamięć. Kto wie, może jeszcze zostaniemy przyjaciółmi? Dobrze, że moja przyjaciółka nie słyszała tego, co przed chwilą pomyślałam. Na pewno, by oszalała, ale spróbuję ją jakoś do nich przekonać. W końcu każdemu należy się druga szansa. Zwłaszcza po tylu latach.
Nagle poczułam kopnięcie pod stołem. Spiorunowałam Silence wzrokiem, na co ona tylko kiwnęła głową na kuzynów.
- Chyba nie usłyszałaś mojego pytania – zaśmiał się Lucas.
Zmarszczyłam brwi. To było do mnie? No jasne, że do mnie. Inaczej Sile nie kopała, by mnie pod stołem.
Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco i zapytałam się:
- Mógłbyś powtórzyć?
W jego oczach zauważyłam tańczące iskierki. Mogłabym się założyć, że gdyby nie było przy stole mamy Silence, już pękałby ze śmiechu.
- Poprzednio, gdy byłaś pogrążona w myślach i mnie nie słuchałaś, zapytałem się, jak się czują twoi rodzice i twój brat.
Rodzice. Powiedział rodzice. On nie wie. Skoro tak, to nie będę go wyprowadzać z błędu. Lepiej niech tak zostanie.
Spojrzałam na blat stołu i ignorując gulę w gardle, powiedziałam:
- Wszystko u nich dobrze.
Silence i jej mama spojrzały na mnie zdziwione, ale skinęły głowami na znak, że rozumieją. Nie chciałam o tym mówić. To nie jego sprawa.
Poczułam ostre kłucie w głowie, tak, jakby wszystkie moje myśli pękły na tysiąc kawałeczków i odłamkami ostrymi jak szkło raniły mnie.
Przymknęłam oczy i spróbowałam się uspokoić.
Jeden oddech.
Drugi oddech.
Trzeci oddech.
Coraz gorzej się czułam. Spróbowałam upić łyk wody, ale moja ręka ani drgnęła. Była w jednym i tym samym miejscu, a ja nie potrafiłam nią ruszyć. Całe moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa i spadłam z krzesła. Moja głowa odbiła się od podłogi jak gumowa piłka, po czym leżała już nieruchomo.
Spadałam w dół, w niekończącą się otchłań. Moje ciało było jak szmaciana lalka, bezużyteczne. Dookoła mnie była ciemność, nicość.
Można było wyczuć tu, czające się zło. Otulało ono swoim ciepłem, które zrodziło się z nienawiści.
Czułam żar. Języki ognia mnie lizały, a ja nic nie mogłam zrobić. Tonęłam. Tonęłam w ogniu. Nie mogłam oddychać ani myśleć.
Moje ciało paliło się i odradzało na przemian. Sprawiało mi to ból.
Nagle poczułam inne ciepło. Kojące i delikatne. Wołało mnie do siebie. Kazało mi wracać. Jak zahipnotyzowana powoli uniosłam się znad popiołów i ognia.
- Jeszcze się spotkamy – rozbrzmiał straszliwy głos w mojej głowie.
Z przerażenia otworzyłam oczy i zaczęłam krzyczeć. Ktoś mnie przytulił, a ja, poznając tę osobę uspokoiłam się i poczułam się bezpieczna.
- Evie, tak się cieszę, że nic ci nie jest – przytuliła mnie do siebie jeszcze mocniej Silence.
Odsunęłam się od niej i złapałam za głowę. Najpierw ta książka, później nieprzespane noce, a teraz to. Naprawdę wariuję.
- Co się stało? - wymamrotałam.
- Zemdlałaś, ale już wszystko dobrze.
Gdy człowiek zemdleje, nie dzieje się coś takiego. I do tego jeszcze te uczucie. Jakby to co się stało, było naprawdę.
Ogień. Żar. Nicość.
Potrząsnęłam głową i spróbowałam wstać, trzymając się oparcia krzesła. Nagle coś sobie uświadomiłam. Nadal byłam na podłodze.
- Przez jaki czas byłam nieprzytomna?
- Może dwie minuty – odpowiedział Lucas.
Dopiero teraz zauważyłam, że przypatrywał mi się z współczuciem, Alois tak samo na mnie patrzył. Czy oni coś... Nie, to niemożliwe.
- Evie, potrzebujesz czegoś? Może zadzwonię po twoją mamę? - spojrzała na mnie z troską pani Sherwood.
- Mamo, Evie potrzebuje teraz spokoju. Pójdziemy na górę – uśmiechnęła się Silence.
- Dobrze, ale jeżeli coś by się działo, to macie natychmiast mnie zawołać.
- Jasne, mamo.
Weszłam do góry, podtrzymując się Sile. Nadal nie ufałam swojemu ciału.
- Eveline West, proszę, nie strasz mnie tak więcej – powiedziała, usiadłszy na łóżku.
- Przepraszam, ja...
Silence przytuliła mnie do siebie.
- Nie przejmuj się, to pytanie pewnie cię zdenerwowało.
Mimowolnie z moich oczu zaczęły spływać łzy.
- To było tak dawno temu, a ja nadal to odczuwam.
- Może nie wiem co czujesz, ale mogę się domyślać. - Przerwała na chwilę, by zaczerpnąć powietrza. - Ty wspierasz mnie, ja wspieram ciebie. Nasza przyjaźń nie jest jednostronna.
- Dziękuję – szepnęłam.
- Nie wściekaj się na niego, wiesz, że on nie ma o tym pojęcia.
Odsunęłam się od niej i grzbietem dłoni otarłam łzy.
- Już przeszłaś na jego stronę? - zapytałam się.
- Nie, ale wiesz... On jako pierwszy zareagował, choć, ja siedziałam obok ciebie. Zaczął do ciebie mówić, a później dotknął twojego policzka i się wybudziłaś.
Dotknął mojego policzka? Czy to ciepło...
- Cieszę się, że nic poważnego ci się nie stało.
- Sile, mogę cię o coś spytać?
- Dawaj – uśmiechnęła się do mnie.
- Wierzysz, że ciało i dusza mogą być w dwóch miejscach naraz?
Dziewczyna zaśmiała się i odpowiedziała:
- Chyba jednak uderzyłaś się w głowę.
Nie wierzy mi.
- Zapomnij co powiedziałam – mruknęłam.

***

Wieczorem następnego dnia, wracałam do domu.
- Na pewno nie mam cię odprowadzić? - zapytała Silence, stojąc w progu drzwi.
- Nie, poradzę sobie – odpowiedziałam.
- Tylko mi nie zemdlej po drodze!
- Obiecuję!
- Jakby coś się stało, dzwoń do mnie! - zawołała za mną.
W głowie nadal miałam wspomnienie tej ciemności. Przez noc próbowałam ustalić co się mogło stać i jak to wyjaśnić, ale niestety nie wpadłam na żaden pomysł. Może po prostu byłam przemęczona? Ludzie mdleją, gdy są zmęczeni. Ale czy robiłam coś, przez co mogłam być zmęczona? Chodziłam tylko do szkoły, a to nie jest, aż takie męczące.
Szłam właśnie słabo oświetloną uliczką, gdy usłyszałam krzyk.
Nagle na czymś śliskim prawie się poślizgnęłam. Co jest? Przecież deszcz nie pada. By to potwierdzić, spojrzałam w niebo, ale było czyste, ani jednej chmurki. Tylko jeden, wielki, srebrny księżyc, który oświetlał drogę.
Spojrzałam pod nogi i... O BOŻE! Na ulicy były ślady krwi. Przełknęłam ślinę. Jeżeli ktoś tam cierpi, moim obowiązkiem jest mu pomóc. Cholera, nie. Nie dam rady. Cofnęłam się, po czym usłyszałam kolejny krzyk. Zamknęłam oczy. Muszę tej osobie pomóc.
Pobiegłam wzdłuż śladów krwi, które wydawały mi się bardzo ciągnąć. Bałam się. Po kilku minutach usłyszałam kłótnię. Rozpoznałam osobę, która wcześniej krzyczała, była nią niewysoka blondynka.
Schowałam się za budynek i wyjrzałam zza ściany. Był tam z nią mężczyzna, zaraz, co on trzyma w ręce? Wyostrzyłam wzrok i zobaczyłam broń w jego dłoni. Szlag.
- Przykro mi, ponieważ jesteś bardzo ładna, ale dostałem zlecenie i muszę cię zabić – podszedł do niej bliżej.
- Od kogo to zlecenie? Zapłacę, przysięgam, zapłacę. Tylko nie rób mi krzywdy. - Dziewczyna cofnęła się, a mężczyzna podszedł do niej dwa kroki bliżej.
- Naprawdę nie chcę cię zabijać, ale muszę.
Dziewczyna rzuciła się do ucieczki, ale mężczyzna był szybszy i chwycił ją za łokieć. Przyłożył lufę do jej głowy i oddał strzał. Dziewczyna z hukiem upadła na plecy. O mało co nie krzyknęłam, ale zasłoniłam usta dłońmi. Mężczyzna przykucnął obok niej i powiedział:
- Taka szkoda – powiedziawszy to, odszedł.
Szybko podbiegłam do dziewczyny.
Wpatrywały się we mnie szklane oczy. Po jej twarzy spływała krew.
- Dlaczego mi nie pomogłaś? - usłyszałam głos w głowie.
- Nie, nie, nie, nie, nie – zaczęłam mówić do siebie.
- Mogłaś mi pomóc i mnie uratować.
Osunęłam się na kolana i złapałam się za głowę.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam – powtarzałam.
- Nie pomogłaś mi.
Łzy zaczęły ściekać mi po twarzy.
Ostatnie co pamiętam to dwoje wpatrujących się we mnie szklanych oczu. 

_____________________________________________________________________________________


I kolejny rozdział za nami! Czy był wystarczający? Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć sami, ale ja sądzę, że się udał. Mam także nadzieję, ze się Wam podobał oraz Was zadowolił! Czekam na  Wasze komentarze z opiniami! 


Julie

11 komentarzy:

  1. Bardzo fainie napisane :) Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem ten blog kiedyś? Bo powiadomiłaś mnie o kolejnym rozdziale i się tak zdziwiłem, bo jeśli czytałem to nie pamiętam (być może miałem w planach czytać, ale zapomniałem dodać do zakładki "polecane blogi" i zgubiłem adres). Jednak zazwyczaj czytam tych co czytają i komentują u mnie, a ciebie tam nie widzę, tak więc... raczej nie czytałem. Jak możesz to mi odpowiedz na pytanie,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przepraszam. To moja wina, źle przeczytałam i dodałam komentarz nie tam, gdzie trzeba.

      Usuń
    2. Okay, nie ma problemu, po prostu się zdziwiłem, że ktoś mnie informuje o czwartym rozdziale, jak ja nie znam historii wcale. Może kiedyś w wolnej chwili tu wrócę i przeczytam, ale obecnie zapoznaje się tylko z blogami moich czytelników, natomiast zostaje tylko przy tych które naprawdę bardzo mocno mi się spodobają. Chcesz mieć pewność, że do ciebie wrócę? Wejdź do mnie na któryś blog, zacznij go czytać i komentować, to na pewno wcześniej lub później (zazwyczaj w 1-10 dni) się pojawię.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Ja także otrzymałam informacje, ale mimo wszystko dziękuję ci, bo w życiu bym nie trafiła na tak dobre opowiadanie *:

      Usuń
  3. Świetnie się udał, szczególnie końcówka, mega! Fajnie, że tajemniczy głos należał do Lucas'a :D Hihihi, ciemniejsi górą! <33 Wierzę, że Eveline narobiła Sile strachu, sama bym chyba zemdlała obok niej!
    Poza tym, świetnie udały ci się opisy w tym rozdziale, naprawdę :3
    Czekam na następny i zapraszam do siebie, bo chyba pominęłaś ostatnie rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3 Co do tego "- Jeszcze się spotkamy – rozbrzmiał straszliwy głos w mojej głowie." nie jest to głos Lucasa, hihi :D
      Już lecę czytać!

      Usuń
  4. Świetny rozdział, naprawdę! Nie mogę się doczekać, żeby dowiedzieć się, co takiego dzieje się wokół Evie. Zaczynam wysuwać wnioski, że tytułowi "obrońcy" to być może kuzyni Sile, ale kto to wie. Muszę czekać :D Jedyne, co nie podobało mi się w tym rozdziale, to długość. Za krótki, za mało dla mnie!!! Proszę o więcej w kolejnym rozdziale, może niekoniecznie akcji, ale po prostu, linijek. :D Wiem, jestem wybredna. Co do błędów, wyłapałam tylko kilka literówek i chyba dwa źle postawione przecinki, a tak to cud, miód i orzeszki! :D
    O co chodziło z tym zleceniem? To było przypadkowe morderstwo, jakie się zdarzają niestety, czy związane to może z Evie jest? Jeju, czekam z niecierpliwością na rozwój akcji i odpowiedzi na wieeele moich pytań! :)

    Pozdrawiam ciepło i życzę Ci dużo weny, kochana.
    Julss xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "(...) jakie się zdarzają niestety, czy związane to może z Evie jest? " Co ja za szyk zdania w ogóle użyłam, ale wstyd, haha, wybacz mi!

      Usuń
  5. Jezus Maria!!!! Jeszcze policja powie, że to ona zabiła!! Rozdział mega, tylko mam prośbę - nie pisz białą czcionką (; A i jeszcze jedna: informuj mnie o nowych rozdziałach na blogu gdzie zostawiłaś informację (na innych też możesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Niestety brakuję mi opisów, ale nie wiem czy mogę się o tym wyrażać. Sama nie wiem czy piszę wystarczająco. Poza tym to morderstwo! Nie mogę się doczekać reszty. Poza tym ciekawe kogo to był głos bo skoro nie Lucasa (a wielka szkoda) to kogo? No cóż czytam dalej bo innej opcji poznania prawdy nie mam ;)
    Pozdrawiam, Melete

    OdpowiedzUsuń